Klęska gdańskiej demokracji
Prezydent miasta Gdańska, Paweł Adamowicz, nie rozliczył się z realizacji rekomendacji III Panelu Obywatelskiego. Jedyna skutecznie wdrożona rekomendacja – wprowadzenie Europejskiej Karty Równości – została odrzucona przez panelistów.
To był taki piękny plan. Najpierw losowo wyłonieni gdańszczanie pochylą się na problemami związanymi ze wspieraniem aktywności obywatelskiej. Pomogą im zorientowani w temacie Eksperci i zaproszeni goście. Zaangażowani urzędnicy miejscy usuną wszystkie potencjalne niedogodności organizacyjne. Powstaną rekomendacje, które przy odpowiednim poparciu w trakcie ostatecznego głosowania, zostaną wdrożone przez prezydenta miasta.
Coś poszło nie tak. Paneliści, w części podejmowanych tematów, ośmielili się mieć własne zdanie. Szczególnie w trakcie trzeciego dnia poświęconego wspieraniu równości w zakresie równego traktowania kobiet i mężczyzn oraz osób LGBT. Tendencyjny dobór ekspertów, jednostronne potraktowanie tematu, brak możliwości prezentacji odmiennych poglądów przełożyło się na odrzucenie sztandarowej rekomendacji z tego zakresu: wdrożenia Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym. Tymczasem okazało się, że właśnie ta, odrzucona rekomendacja, jako jedyna została skutecznie zrealizowana w postaci przegłosowanego przez Radę Miasta Gdańska, pomimo licznych protestów mieszkańców, Modelu na Rzecz Równego Traktowania.
Co robić? Zamilczeć! Ponad pół roku później, w trakcie spotkania dla Rad Rodziców, organizowanego przez urząd miejski zapytałem prowadzącego, dyrektora ds. edukacji w Wydziale Rozwoju Społecznego o stan realizacji rekomendacji z zakresu edukacji. Zdecydowanie bardziej mnie to interesowało niż sprawy związane z „równością” i „tolerancją” – znaczenie tych słów zostało kompletnie wypaczone w trakcie dyskusji i nie wiązałem z tym żadnych nadziei. Co innego edukacja – była szansa na konstruktywne działania dla naszych dzieci. Z zaskoczeniem zauważyłem, że temat w ogóle nie zaistniał w świadomości odpowiedzialnych za ten obszar w gdańskim samorządzie. Zostałem odesłany do dyrektora Wydziału Rozwoju Społecznego.
Nie traciłem wiary. Do chwili, gdy okazało się, że moje kolejne pytania budziły najwyraźniej popłoch wśród urzędników. Ta część rekomendacji w ogóle nie wchodzi w zakres naszych kompetencji (a każda była konsultowana z urzędnikami w trakcie formułowania), to i tak robimy w ramach naszych zadań bieżących… Nie uzyskałem odpowiedzi, co konkretnie się zmieniło w pracy urzędników po analizie rekomendacji panelu. Dodatkowo okazało się, że najwyraźniej nie wszystkie zostały zrozumiane – czy innym jest edukacja demokratyczna, a zupełnie czym innym edukacja o demokracji…
Nie traciłem wiary (do samego końca). Złożyłem zapytanie w trybie dostępu do informacji publicznej o stan realizacji rekomendacji. Z zaskoczeniem przyjąłem, że nawet ta forma nie jest w stanie zmobilizować urzędników do rozliczenia się podjętych działań. Odpowiedź: wszystkie informacje zostaną przekazane w trakcie organizowanego spotkania z panelistami w drugiej połowie października 2018 roku. Przyjąłbym to za dobrą monetę, gdyby nie to, że o takie spotkanie trzykrotnie pytałem wcześniej urzędników (18 czerwca 2018, 22 lipca 2018, 23 sierpnia 2018) – i nie dostałem żadnej odpowiedzi. W momencie pisania tego tekstu (28 października) wciąż nie ma takiej informacji.
125 tys. wyrzucone w błoto. Tyle kosztował III gdański panel obywatelski. Około 2000 roboczogodzin, tyle pracy zostało włożone w przygotowanie i przegłosowanie rekomendacji. Kilkadziesiąt mieszkańców Gdańska z zapałem podeszło do formułowania i opracowywania wniosków, wgłębiło się w przesyłane dokumenty i dyskutowało w trakcie kolejnych spotkań. Piotr Gajdziński w artykule opublikowanym na portalu rp.pl zachwalał nowoczesne podejście do demokracji:
Lekarstwem na znikome przywiązanie Polaków do demokracji nie jest jej ograniczanie, ale zwiększanie uczestnictwa Polaków w rządzeniu. Łamanie przekonania, że nic ode mnie nie zależy, bo jeden głos na niczym nie waży. Otóż waży. Dobrym przykładem świecą w tej sprawie Gdańsk i Lublin. I to świecą na cały świat.
Źródło: rp.pl
Smutne podsumowanie. Wydarzenie, które miało przekonać mieszkańców Gdańska o wadze ich głosu pozostawiło po sobie niesmak. Zmarnowane pieniądze to jedno, znacznie ważniejsza jest zmarnowana energia gdańszczan i lekceważący stosunek do ich pracy. Wdrożenie, jako jedynej, rekomendacji która otrzymała najmniej głosów i została odrzucona przez panelistów wygląda na drwinę. Lekarstwo na znikome przywiązanie Polaków do demokracji stało się trucizną zniechęcającą do aktywności obywatelskiej.
Uczestnik III gdańskiego panelu obywatelskiego. Zangażowany w diakonię społeczną Ruchu Światło-Życie. Aktywny w szkole i w bibliotece.